Pamiętacie taki film
„Dom zły” Wojciecha Smarzowskiego? Jeden z najgłośniejszych polskich filmów
sprzed kilku lat. Bohater filmu, Edward
Środoń pracujący jako zootechnik w PGR w miejscowości Mosty w
północno-zachodniej Polsce traci żonę, która umiera nagle wskutek wylewu krwi
do mózgu. Po jej śmierci popada w alkoholizm, przestaje pracować i ostatecznie
postanawia wyjechać na drugi koniec Polski celem pracy w bieszczadzkim PGR.
Tak. Bohater filmu
pracował wśród PGR-ów które mieliśmy okazję wam przedstawić i sfotografować
około 1 roku temu (PGR Węgorzyce). A raczej ruiny tego PGR-u. W filmie jest
jeszcze opowieść o jednostce wojskowej w Mostach i właśnie pozostałości po
infrastrukturze przy jednostce chcieliśmy Wam pokazać.
Jednostka w Mostach
wciąż istnieje i ma się dobrze. Jest to teren ogrodzony, a żołnierze pilnowani
są przez emerytowanych lub niepełnosprawnych stróżów, którzy mają problem z samodzielnym
poruszaniem się. Na terenie jednostki znajduje się podobno stara fabryka
amunicji, lecz bez 10 pozwoleń i wizy ambasady USA się tam nie dostaniesz. My z
kolei, mając w pamięci film Smarzowskiego postanowiliśmy odnaleźć to, co
zostało z byłej jednostki i pochłania się obecnie w czeluści zapomnienia.
Naszymi przewodnikami
byli nasi przyjaciele. Pokazali nam opuszczony budynek kolejowy, na którym
zachował się wyblakły, niemiecki napis miejscowości. Budynek pomimo wielu lat,
robił całkiem znośne wrażenie i aż dziw bierze że niszczeje zapomniany w tym naprawdę
pięknym i urokliwym miejscu. Kiedyś była to stacja kolejowa i pozostałości po
niej można jeszcze znaleźć.
Kolejnym naszym
miejscem odwiedzin był las i istniejąca kiedyś w nim oczyszczalnia ścieków.
Powiem szczerze trzeba użyć wielkiej wyobraźni żeby odtworzyć, przynajmniej w
myślach, jak ona wyglądała. Na zdjęciach zauważyć można jedynie kanały
betonowe, którymi spływała woda. Oczyszczalnią był wielki zbiornik usytuowany
na widocznej polanie a woda z niej zasilała okoliczne osiedle wojskowe. Około
20 lat temu została rozebrana a las powoli pozwala całkowicie o niej zapomnieć.
Miejsce to ma pewną
magię. „Dom zły” jest moim ulubionym filmem i niesamowite wrażenie robi na mnie
fakt, że te plenery zostały włączone w fabułę filmu, choć tylko w opowieści.
Nie wiem czy reżyser był tu kiedykolwiek, ale mimo tego czuję jakby unosił się
tu duch przedstawionych w filmie wydarzeń.