środa, 1 października 2014

Białuń - opuszczona jednostka wojskowa

To był kolejny dzień z cyklu: "Arbeit macht frei"- oczywiście ironicznie. Potrzebowaliśmy chwili zresetownia wszelkich negatywnych emocji. Termos z kawą, chipsy za 2,50 i ruszamy. Całkowicie w ciemno ruszyliśmy w stronę Białunia, bo ktoś coś kiedyś, że fajne miejsce tam jest.
- Tam za tym winklem zobaczycie. Ale tam syf jest, melina, nic ciekawego- powiedziała pani siedząca z kubkiem kawy i gromadką dzieci przy bloku.
Wysiedliśmy z auta z minami lekko skrzywionymi, ponieważ prócz dziwego budynku przypominającego punkt wulkanizacyjny nic tam nie było. Ale kto nie ryzykuje ten nie ma. I nagle ku naszym oczom ukazała się "cudowna" rudera. Jak się później okazało był to dawny Wojskowy Skład MPS powstały 15 września 1961r. a zlikwidowany w 2001. Przechowywane były tam materiały pędne i smary na potrzeby wojsk lądowych i lotnictwa. Wszystko podlegało pod Pomorski Okręg Wojskowy. "Do 1991 roku pełnili w nim służbę żołnierze zasadniczej służby wojskowej, a od 1991 do końca 1996 roku ochraniała skład służba cywilna. W latach 1991 - 1996 jako Sekcja Przechowywania Paliw podlegała pod 13. Okręgową Składnicę MPS, a od 1997 roku wchodzi w skład 1. RBM z Mostów".
Pani spod bloku miała rację- melina. Wszędzie pełno wypalonych petów, butelek typu "tani bełt" i pewnie tam straszy, bo wiele osób uciekając pogubiło buty. Zwiedzaliśmy zdemolowane pomieszczenia, które mimo zniszczeń miały swój urok. Dziwne, że mieszkańcy widzą tam tylko miejsce schadzek nie dostrzegając historii jaka tworzyła się przecież całkiem niedawno. W pewnym momencie zaczęliśmy się nudzić, ponieważ każde pomieszczenie wyglądało tak samo: syf, smród i zniszczenie. Aż tu nagle, kiedy skręciliśmy w lewo zobaczyliśmy coś niesamowitego. Długi korytarz zdający się nie mieć końca i prowadzący zupełnie donikąd. Farba odchodząca od ścian i sypiący się sufit robiły niesamowite wrażenie. W pewnym momencie czuliśmy się jak w jakimś opuszczonym szpitalu, który wypełniony był do szpiku kości historią zmarłych tam pacjentów. To było naprawdę niesamowite uczucie. Uwielbiamy miejsca, które pobudzają naszą wyobraźnię. A pobudzona była bardzo, ponieważ w tamtym momencie nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy i co się tam kiedyś znajdowało. Zastanawia nas jedno- są fundamenty, jest budynek- nie ma mieszkań dla ludzi. Jak to jest możliwe? Czyja to wina? Miejsca pamięci niszczeją, czas usuwa je niestety bardzo szybko- nie dzieje się nic... Zupełnie nic.
Podróż powrotna z cyklu: "Co byśmy zrobili, gdyby to należało do nas" była bardzo owocna w pomysły. Dla nas to aż marzenia- dla właścicieli widać tylko problem...