To był kolejny dzień z cyklu: "Arbeit macht
frei"- oczywiście ironicznie. Potrzebowaliśmy chwili zresetownia
wszelkich negatywnych emocji. Termos z kawą, chipsy za 2,50 i ruszamy.
Całkowicie w ciemno ruszyliśmy w stronę Białunia, bo ktoś coś kiedyś, że fajne miejsce tam jest.
- Tam za tym winklem zobaczycie. Ale tam syf jest, melina, nic ciekawego- powiedziała pani siedząca z kubkiem kawy i gromadką dzieci przy bloku.
Wysiedliśmy z auta z minami lekko skrzywionymi, ponieważ prócz dziwego budynku przypominającego punkt wulkanizacyjny nic tam nie było. Ale kto nie ryzykuje ten nie ma. I nagle ku naszym oczom ukazała się "cudowna" rudera. Jak się później okazało był to dawny Wojskowy Skład MPS powstały 15 września 1961r. a zlikwidowany w 2001. Przechowywane były tam materiały pędne i smary na potrzeby wojsk lądowych i lotnictwa. Wszystko podlegało pod Pomorski Okręg Wojskowy. "Do 1991 roku pełnili w nim służbę żołnierze zasadniczej służby wojskowej, a od 1991 do końca 1996 roku ochraniała skład służba cywilna. W latach 1991 - 1996 jako Sekcja Przechowywania Paliw podlegała pod 13. Okręgową Składnicę MPS, a od 1997 roku wchodzi w skład 1. RBM z Mostów".
Pani spod bloku miała rację- melina. Wszędzie pełno wypalonych petów, butelek typu "tani bełt" i pewnie tam straszy, bo wiele osób uciekając pogubiło buty. Zwiedzaliśmy zdemolowane pomieszczenia, które mimo zniszczeń miały swój urok. Dziwne, że mieszkańcy widzą tam tylko miejsce schadzek nie dostrzegając historii jaka tworzyła się przecież całkiem niedawno. W pewnym momencie zaczęliśmy się nudzić, ponieważ każde pomieszczenie wyglądało tak samo: syf, smród i zniszczenie. Aż tu nagle, kiedy skręciliśmy w lewo zobaczyliśmy coś niesamowitego. Długi korytarz zdający się nie mieć końca i prowadzący zupełnie donikąd. Farba odchodząca od ścian i sypiący się sufit robiły niesamowite wrażenie. W pewnym momencie czuliśmy się jak w jakimś opuszczonym szpitalu, który wypełniony był do szpiku kości historią zmarłych tam pacjentów. To było naprawdę niesamowite uczucie. Uwielbiamy miejsca, które pobudzają naszą wyobraźnię. A pobudzona była bardzo, ponieważ w tamtym momencie nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy i co się tam kiedyś znajdowało. Zastanawia nas jedno- są fundamenty, jest budynek- nie ma mieszkań dla ludzi. Jak to jest możliwe? Czyja to wina? Miejsca pamięci niszczeją, czas usuwa je niestety bardzo szybko- nie dzieje się nic... Zupełnie nic.
Podróż powrotna z cyklu: "Co byśmy zrobili, gdyby to należało do nas" była bardzo owocna w pomysły. Dla nas to aż marzenia- dla właścicieli widać tylko problem...
- Tam za tym winklem zobaczycie. Ale tam syf jest, melina, nic ciekawego- powiedziała pani siedząca z kubkiem kawy i gromadką dzieci przy bloku.
Wysiedliśmy z auta z minami lekko skrzywionymi, ponieważ prócz dziwego budynku przypominającego punkt wulkanizacyjny nic tam nie było. Ale kto nie ryzykuje ten nie ma. I nagle ku naszym oczom ukazała się "cudowna" rudera. Jak się później okazało był to dawny Wojskowy Skład MPS powstały 15 września 1961r. a zlikwidowany w 2001. Przechowywane były tam materiały pędne i smary na potrzeby wojsk lądowych i lotnictwa. Wszystko podlegało pod Pomorski Okręg Wojskowy. "Do 1991 roku pełnili w nim służbę żołnierze zasadniczej służby wojskowej, a od 1991 do końca 1996 roku ochraniała skład służba cywilna. W latach 1991 - 1996 jako Sekcja Przechowywania Paliw podlegała pod 13. Okręgową Składnicę MPS, a od 1997 roku wchodzi w skład 1. RBM z Mostów".
Pani spod bloku miała rację- melina. Wszędzie pełno wypalonych petów, butelek typu "tani bełt" i pewnie tam straszy, bo wiele osób uciekając pogubiło buty. Zwiedzaliśmy zdemolowane pomieszczenia, które mimo zniszczeń miały swój urok. Dziwne, że mieszkańcy widzą tam tylko miejsce schadzek nie dostrzegając historii jaka tworzyła się przecież całkiem niedawno. W pewnym momencie zaczęliśmy się nudzić, ponieważ każde pomieszczenie wyglądało tak samo: syf, smród i zniszczenie. Aż tu nagle, kiedy skręciliśmy w lewo zobaczyliśmy coś niesamowitego. Długi korytarz zdający się nie mieć końca i prowadzący zupełnie donikąd. Farba odchodząca od ścian i sypiący się sufit robiły niesamowite wrażenie. W pewnym momencie czuliśmy się jak w jakimś opuszczonym szpitalu, który wypełniony był do szpiku kości historią zmarłych tam pacjentów. To było naprawdę niesamowite uczucie. Uwielbiamy miejsca, które pobudzają naszą wyobraźnię. A pobudzona była bardzo, ponieważ w tamtym momencie nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy i co się tam kiedyś znajdowało. Zastanawia nas jedno- są fundamenty, jest budynek- nie ma mieszkań dla ludzi. Jak to jest możliwe? Czyja to wina? Miejsca pamięci niszczeją, czas usuwa je niestety bardzo szybko- nie dzieje się nic... Zupełnie nic.
Podróż powrotna z cyklu: "Co byśmy zrobili, gdyby to należało do nas" była bardzo owocna w pomysły. Dla nas to aż marzenia- dla właścicieli widać tylko problem...
Na fotkach nie ma piętrowego budynku.Był około 150-200 m na PN za palcem apelowym...
OdpowiedzUsuńTo co sfociliście to(z napisem sklep) biuro przepustek,część administracyjna z kantyną i prawdopodobnie pomieszczenia straży z garażem.stacjonował tam wojskowa straż,bo wiadomo-MPS.
W lesie na PN teren MPS.
Pewnie już ktoś z byłych żołnierzy się do was odezwał, jeśli nie mogę pomóc w identyfikacji budynków.
w 1991 wyszedlem jako ostatni zolnierz z jw 3187 bialun dwa lata tam odsluzylem ostatni rok sluzby zostalem pisarzem
OdpowiedzUsuńMusimy się w takim razie znać. Ja jako ostatni żołnierz- dowodca warty, zdawałem wartę cywilom w 1990r. Słuzyłem 1989-1990.
UsuńPisarze w tym okresie byli dwaj - Piotrek i Karol. Wspomnienia jak z wczoraj. Gdyby znalazł się ktoś kto służył w tym czasie proszę o kontakt. 691 128 828 Andrzej.
Usuńznam te koszary od piwnic po strych i wartownie w lesie oraz teren mps
OdpowiedzUsuńJakby ktoś był zainteresowany kontaktem z właścicielem to proszę 733601108
OdpowiedzUsuńA budynków już nie ma
OdpowiedzUsuńJa byłem kucharzem od97 na sylwestra mnie przenieśli z mostów ,obok kotłowni był budynek sali gimnastycznej połączony razem z kuchnią,tu gdzie była kuchnia była kiedyś kantyna ,wiem dokładnie bo na kuchni pracowała pani Zosia która wcześniej pracowała w kantynie ten długi korytarz to w sztabie na końcu korytarza był dowódcą
OdpowiedzUsuńTeż byłem tam kucharzem w latach 84-86. Nie było jeszcze sali gimnastycznej .Obok fontanny przy sztabie był postawiony gołębnik .Mietek z Miękowa w kotłowni palił . Spiżak ,,bracie masz,, i Maślak . Pani Zosia w kantynie .Bardzo miła pani.
Usuń82-84, wychodzilem w kwietniu. Mija 40 lat. Pamietam sierzanta Lipca,Bracie Masz to chyba byl Roszyk. Nie pamietam ile nocnych wart spędzilem w kantynie. Jako Magazynier MPS ciagneliśmy tam 12 godzinne warty przy biurze przepustek i parku maszynowym. Kumpel tam się postrzelił; on stal w parku maszyn jak pod buurem. Chlopaki z kompanii przybiegli na biuro z informacja, że slyszeli strzały w parku maszyn. Chlopak przeżył. Trepy byly ok, oprocz dowódcy jednostki i " Wary". Moim dowódcą bezpośrednim byl stary major, jeszcze frontowiec, nie pamietam nazwiska.Trafilem tam po szkółce w Pulawach.
UsuńMa może ktoś filmik jednoski ? Ojciec był tam i chciał by zobaczyć
OdpowiedzUsuńByłem
OdpowiedzUsuńWiosna 1976 1978 rezerea
OdpowiedzUsuńByłem tam od września 1986 do października 1987.Fontanna latem służyła za basen.Kucharzem był chłopak z Gdańska.Dowódcą kompani był kapitan P. chorąży D.i chyba sierżanta P.dowodcami plutonów a sierżant I szefem kompani.Dostałem od szefa tyle ile miał 3ppk.
OdpowiedzUsuńJest co powspominać.
Byłem w tej jednostce kapralem lata wiosna 1983- jesień 1984
OdpowiedzUsuńProszę o odpisanie kolegów którzy byli w tych latach.
Byłem tam wiosna 83-85 pozdrawiam
OdpowiedzUsuń