Pamiętam jak około 20 lat temu jechałem na pierwszy biwak
pod namioty. Do Niechorza. Razem z kolegami z liceum był to mój wyjazd
wakacyjny, na który o ile dobrze pamiętam zapracowałem sobie zbierając runo
leśne czy w jakiś inny dziwny sposób. Do dziś mam pamiątkę z tej wycieczki,
która ściśle związana jest z miejscem, które odwiedziliśmy. Ale o pamiątce
później. Miasteczko Dobra Nowogardzka jest urokliwe, ale po tej wizycie
kojarzyć mi się będzie z policyjnym radiowozem, który krążył wokół nas i ze
zdumiewającymi minami panów Policjantów, którzy bacznie nam się przyglądali
zastanawiając się pewnie dlaczego krążymy tak po mieście, a my szukaliśmy po
prostu opuszczonej stacji kolei wąskotorowej.
Po zajechaniu na miejsce ujrzeliśmy stare budynki stacji i
kilka wagoników, które rdzewiejąc na wolnym powietrzu pogrążały się coraz
bardziej w zamierzchłej przeszłości swej świetności. Od razu wróciły
wspomnienia, gdy jadąc wagonikiem trzęsło niemiłosiernie na nierównych torach,
a kolejka na trasie do Niechorza poruszała się z prędkością 20 kilometrów na
godzinie na niektórych odcinkach. Pamiętam, jak położyłem plecak i torbę na
półce nad głową i co kilka minut musiałem wstawać i przytrzymywać bagaże, by
nie zleciały z impetem na podłogę- uroki podróżowania tym środkiem lokomocji,
który kiedyś był podstawowym środkiem transportu pomiędzy małymi
miejscowościami.
Pierwszy cel to wejść do wagonika. Udało się to bez
problemu. Zdezelowane, zniszczone, wystawione na działania warunków
atmosferycznych i okolicznej młodzieży nie przetrwały długo. Powybijane szyby,
rozwalone w środku przez różnej maści wandali są tylko nostalgicznym
wspomnieniem przeszłości. Tak jak tory i budynki wystawione na sprzedaż i
czekające na nowego właściciela, którego nikt nie widział i pewnie nie zobaczy.
Usiadłem w jednym z wagoników i wspominałem swój pierwszy biwak, trasę jaką
pokonywałem by spędzić kilka dni w tej nadmorskiej miejscowości i cieszyć się z
wakacji i wolności jaką po raz pierwszy doznałem.
Potem poszliśmy zwiedzać budynki. Niewiele ich, pozamykane
na wielkie kłódki. Kraty w oknach. Nie byłbym sobą, jeśli nie zechciałbym
dostać się do środka.
- Paweł, z drugiej strony w okienkach nie ma krat – słyszę
od Oli.
Przedzieram się przez chaszcze, by dostać się do budynku z
drugiej strony. Pokłuty i poparzony przez pokrzywy docieram do małego okienka
bez krat. Szybkie rozejrzenie się na około i wchodzę do piwnicy. Niestety same
śmieci, jakiś fotel, baniak od wina i skrzynki. Zapewne pomieszczenia te robiły
za magazyn albo mieszkali tu jacyś bezdomni. Niestety, nic ciekawego co mogłoby
zaintrygować. Do części budynku gdzie mogła mieścić się kasa czy poczekalnia
nie było jak wejść.
Wyszedłem z piwnicy rozgoryczony, że nie udało się dostać do
innych części budynku. Trudno, i tak się zdarza. Wracamy do samochodu i w
zanadrzu mamy chęć zwiedzenia jeszcze jednego miejsca, które minęliśmy na
wjeździe to miasteczka. Zamek von Devitzów – tyle przeczytałem ze
sfotografowanej tabliczki i pobiegliśmy, tym razem szybko bo czas naglił,
zobaczyć co zostało z tych przepięknych ruin. Lecz zanim wyszliśmy z samochodu
minął nas ponownie radiowóz z dwoma Panami Policjantami. Sprawdziliśmy sprzęt –
znów mija nas radiowóz. Biegając po ruinach widzieliśmy przejeżdżający już nam
znany pojazd. Zrobiliśmy chyba dobry uczynek, bo grupa gimnazjalistów paląca w
zamku papierosy uciekła przed nami, nie chcąc być w kadrze aparatu. Po
kilkunastu minutach wracamy. Gdy usiadłem za kierownica samochodu w lusterku
zauważyłam znów radiowóz. Odpaliłem silnik, wbiłem lewy kierunek i czekam aż
"ten znany" nas wyminie. Pan Policjant zwolnił i dał mi znak był
wjechał na drogę przed nim. Odprowadzili nas praktycznie na skraj miasta.
Zastanawiające, ale w tym sennym miasteczku nasza obecność nie mogła chyba
zostać niezauważona.
A pamiątka? Jest nią blizna na nodze, gdy wsiadając do
wąskotorówki ta nagle szarpnęła a moja noga wpadła pomiędzy metalowe stopnie,
raniąc dotkliwie i powodując duże wgłębienie w ciele. Ot, pamiątka z wakacji.
Za to już niebawem pamiątka wąskotorówki dla przyszłych pokoleń ulegnie
zniszczeniu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz